Recenzja na żywo: Co robimy w ukryciu (What We Do in the Shadows, 2019)
Spróbujemy sobie dziś czegoś, czego jeszcze nie robiłam. Przecież zwykle recenzje są nudne!
Niedawno wyszedł serial "Co robimy w ukryciu" i stanowczo nie mogłam tego przegapić. Nie widziałam jeszcze filmu o tym samym tytule, ale myślę, że da mi to pewną przewagę nad recenzentami, którzy tę produkcję mają za sobą. Podchodzę do tego serialu bez żadnych oczekiwań i niczego się nie spodziewam. Po każdym obejrzanym odcinku będę pisać kilka słów na jego temat, podzielę się z Wami moimi najświeższymi odczuciami. Jeśli chcecie, możecie oglądać ze mną i czytać fragmenty wpisu w międzyczasie. To co? Zaczynamy seans!
Uwaga! Post zawiera spojlery.
Oprócz niego, w domu mieszkają trzy wampiry (Nandor, Nadja i Laszlo) i June, druga służąca. Poznajemy też trochę back story tych postaci. Nandor opowiada nam o tym jak to kiedyś plądrował wioski i zabijał niewinnych ludzi, a Laszlo zdradza w jaki sposób został wampirem. Oprócz nich mamy też Collina Robinsona, wampira energetycznego. Co do niego mam mieszane uczucia, bo z jednej strony jest to postać przezabawna, ale z drugiej mam nadzieję, że nie będzie się za często pojawiał na ekranie.
Jeśli chodzi o przedstawienie wampirów w "Co robimy w ukryciu", to jest ono bardzo prześmiewcze. Ulubioną przekąską krwiopijców są tutaj dziewice, które pozyskuje dla nich Guillermo poprzez uczestnictwo w spotkaniach LARFerów. Wampiry bardzo słabo odnajdują się we współczesnym świecie, co widać na przykład w scenie, w której Nandor rzuca w kasjera w markecie jakąś zabytkową monetą, a gdy ten nie chce przyjąć jej jako zapłaty, każe Guillermo go zadźgać.
Jeśli chodzi o fabułę odcinka, to głównym wątkiem jest list, który baron Afanas przesyła naszym wampirom. Zapowiada on w nim swój przyjazd, do którego faktycznie dochodzi w drugiej połowie epizodu. Baron przypływa statkiem, a na jego charakteryzację chyba poszła większość budżetu na ten odcinek.
Pilot, jak to pilot, serial próbuje pokazać się od jak najlepszej strony i wydaje mi się, że nawet mu to wychodzi. Mamy kilka zabawnych momentów, udaje nam się całkiem dobrze poznać postaci. Niczego więcej nie mogę oczekiwać od pierwszego odcinka serialu komediowego. Bardzo widoczne są też inspiracje wieloma znanymi pozycjami takimi jak "The Office", czy nawiązania do innych filmów (chociażby "Zmierzch"). To się ceni!
Polowanie na dziewice trwa, a w międzyczasie wampiry postanawiają wziąć się za wypełnianie misji, którą powierzył im baron. Mają przejąć władzę w Nowym Świecie (czyt. w USA, bo przecież wampiry muszą pochodzić z Europy) i zaczynają od odwiedzin w ratuszu miejskim, gdzie biorą udział w zebraniu mieszkańców i władz. Przez chwilę wydaje się nawet, że Collin Robison może okazać się tajną bronią krwiopijców, ale wychodzi na to, że jest dobry tylko w zanudzaniu ludzi na śmierć. Mamy tutaj kilka zabawnych scen, jak chociażby ta, w której Laszlo mówi, że jak dojdzie do władzy to zdelegalizuje golfy.
Pojawia nam się też całkiem fajny wątek poboczny, w którym Nadja postanawia przemienić jedną z członkiń LARFów w wampira. Generalnie chodzi jej o to, że dziewczyna jest dyskryminowana przez rówieśników i wiedzie raczej smutny żywot. Nadja ma flashbacki z tego jak musiała się ogrzewać przy płonącym ośle, kiedy jeszcze była człowiekiem i gryzie dziewczynę.
Odcinek trzyma poziom poprzedniego i jest jego bezpośrednią kontynuacją. Bawią mnie sceny, w których wampiry kogoś hipnotyzują, bo wygląda to tak, jakby one były jedynymi osobami, które naprawdę wierzą, że to działa.
W tym odcinku króluje absurdalny humor, co z jednej strony bardzo mi odpowiada, ale z drugiej niektóre momenty wydały mi się być odrobinę żenujące. Generalnie mamy kolejne dowody na to, że cała wampirza hipnoza nie za bardzo działa i pełno żartów z seksu. Jak nazwa odcinka wskazuje, pojawiają się tutaj wilkołaki, które traktowane są przez Nandora i spółkę jak szkodniki. Wszystko zaczyna się od tego, że jeden z nich załatwił się w ogródku Laszlo. Mamy starcie wampirów z wilkołakami, które tylko potwierdza to, że cały budżet na charakteryzację poszedł na barona w pierwszym epizodzie.
Dużo bardziej podobał mi się drugi wątek tego odcinka, w którym Collin Robinson poznaje drugiego wampira energetycznego. Eve na początku jest jego rywalem, a sceny, w których walczą to złoto. W tym odcinku zaczęłam doceniać postaci wampirów energetycznych, bo serial przedstawia je w bardzo ciekawy i jednocześnie zabawny sposób. Relację Collina i Eve można opisać jednym zdaniem - kto się czubi, ten się lubi.
Dowiadujemy się co nieco o tym, jak przemiana w wampira działa w tym uniwersum. Musisz umrzeć, mucha musi przejść po twoim otwartym oku i koniecznie musi przyjechać o ciebie karetka. Wtedy można zamienić się w wampira.
Generalnie wracamy do podbijania świata i w tym celu cała grupa wybiera się na spotkanie z Simonem przebiegłym, dawnym znajomym, który teraz prowadzi klub nocny na Mahnattanie. Jest to miejsce, w którym należy nosić peleryny, więc Collin Robinson decyduje się ubrać plastikowy płaszcz przeciwdeszczowy. I to jest najlepszy moment całego odcinka. Oprócz tego tak naprawdę niewiele się dzieje.
Ach, był jeszcze uroczy moment między Guillermo i Nandorem. Prawie uroniłam łezkę!
Najlepszy epizod do tej pory, naprawdę. Humor nadal jest absurdalny, ale kilka razy zaśmiałam się na głos, co jest naprawdę niespotykane przy oglądaniu jakiegokolwiek serialu. Na początku wracamy do romansu Nadji i Gregora (Jeffa, konia, sprzątaczki, sprzedawcy przynęt na ryby). Para wybiera się na randkę, która bardzo szybko nudzi się Nadji, więc postanawia ona przypomnieć Gregorowi jego poprzednie wcielenia. Nie kończy się to za dobrze, bo niczemu nie winny Jeff zostaje aresztowany przez policję.
Zaczynamy się już przyzwyczajać do tego, że odcinki mają po dwa główne wątki i tutaj drugim z nich jest zabranie Laszlo do schroniska dla zwierząt. Zostaje on złapany, kiedy jest w postaci nietoperza i zamknięty w klatce. Nandor i Collin próbują go uratować, ale oczywiście coś musi pójść nie tak. Przy pierwszej próbie, wypuszczają nie tego nietoperza. Nie poddają się jednak i Nandor postanawia zamienić się w psa (najwidoczniej wampiry tutaj potrafią to zrobić) i w ten sposób dostać się do schroniska. Niestety sam kończy w klatce.
Pojawia się też motyw tego, że wampir nie może nigdzie wejść bez zaproszenia, dlatego krwiopijcy stoją w drzwiach i czekają aż ktoś udzieli im pozwolenia na wejście. Bardzo mnie to zaskoczyło i wydaje mi się, że ten motyw znacznie podnosi moją ocenę tego odcinka.
Niedawno wyszedł serial "Co robimy w ukryciu" i stanowczo nie mogłam tego przegapić. Nie widziałam jeszcze filmu o tym samym tytule, ale myślę, że da mi to pewną przewagę nad recenzentami, którzy tę produkcję mają za sobą. Podchodzę do tego serialu bez żadnych oczekiwań i niczego się nie spodziewam. Po każdym obejrzanym odcinku będę pisać kilka słów na jego temat, podzielę się z Wami moimi najświeższymi odczuciami. Jeśli chcecie, możecie oglądać ze mną i czytać fragmenty wpisu w międzyczasie. To co? Zaczynamy seans!
Źródło: filmweb.pl |
Uwaga! Post zawiera spojlery.
Odcinek 1: Pilot
Na początku odcinka poznajemy Guillermo, sługę wampirów, którego nie da się nie lubić. Jest to postać tak sympatyczna, że jak na razie ciężko jest mi powiedzieć o nim cokolwiek negatywnego. Guillermo bardzo chce zostać wampirem, ale raczej na razie się na to nie zapowiada (chyba przewiduję zakończenie serialu, ale zobaczymy jak potoczy się akcja).Oprócz niego, w domu mieszkają trzy wampiry (Nandor, Nadja i Laszlo) i June, druga służąca. Poznajemy też trochę back story tych postaci. Nandor opowiada nam o tym jak to kiedyś plądrował wioski i zabijał niewinnych ludzi, a Laszlo zdradza w jaki sposób został wampirem. Oprócz nich mamy też Collina Robinsona, wampira energetycznego. Co do niego mam mieszane uczucia, bo z jednej strony jest to postać przezabawna, ale z drugiej mam nadzieję, że nie będzie się za często pojawiał na ekranie.
Jeśli chodzi o przedstawienie wampirów w "Co robimy w ukryciu", to jest ono bardzo prześmiewcze. Ulubioną przekąską krwiopijców są tutaj dziewice, które pozyskuje dla nich Guillermo poprzez uczestnictwo w spotkaniach LARFerów. Wampiry bardzo słabo odnajdują się we współczesnym świecie, co widać na przykład w scenie, w której Nandor rzuca w kasjera w markecie jakąś zabytkową monetą, a gdy ten nie chce przyjąć jej jako zapłaty, każe Guillermo go zadźgać.
Jeśli chodzi o fabułę odcinka, to głównym wątkiem jest list, który baron Afanas przesyła naszym wampirom. Zapowiada on w nim swój przyjazd, do którego faktycznie dochodzi w drugiej połowie epizodu. Baron przypływa statkiem, a na jego charakteryzację chyba poszła większość budżetu na ten odcinek.
Pilot, jak to pilot, serial próbuje pokazać się od jak najlepszej strony i wydaje mi się, że nawet mu to wychodzi. Mamy kilka zabawnych momentów, udaje nam się całkiem dobrze poznać postaci. Niczego więcej nie mogę oczekiwać od pierwszego odcinka serialu komediowego. Bardzo widoczne są też inspiracje wieloma znanymi pozycjami takimi jak "The Office", czy nawiązania do innych filmów (chociażby "Zmierzch"). To się ceni!
Źródło: TV Time |
Odcinek 2: City Council
Polowanie na dziewice trwa, a w międzyczasie wampiry postanawiają wziąć się za wypełnianie misji, którą powierzył im baron. Mają przejąć władzę w Nowym Świecie (czyt. w USA, bo przecież wampiry muszą pochodzić z Europy) i zaczynają od odwiedzin w ratuszu miejskim, gdzie biorą udział w zebraniu mieszkańców i władz. Przez chwilę wydaje się nawet, że Collin Robison może okazać się tajną bronią krwiopijców, ale wychodzi na to, że jest dobry tylko w zanudzaniu ludzi na śmierć. Mamy tutaj kilka zabawnych scen, jak chociażby ta, w której Laszlo mówi, że jak dojdzie do władzy to zdelegalizuje golfy.Pojawia nam się też całkiem fajny wątek poboczny, w którym Nadja postanawia przemienić jedną z członkiń LARFów w wampira. Generalnie chodzi jej o to, że dziewczyna jest dyskryminowana przez rówieśników i wiedzie raczej smutny żywot. Nadja ma flashbacki z tego jak musiała się ogrzewać przy płonącym ośle, kiedy jeszcze była człowiekiem i gryzie dziewczynę.
Odcinek trzyma poziom poprzedniego i jest jego bezpośrednią kontynuacją. Bawią mnie sceny, w których wampiry kogoś hipnotyzują, bo wygląda to tak, jakby one były jedynymi osobami, które naprawdę wierzą, że to działa.
Źródło: TV Time |
Odcinek 3: Warewolf Feud
W tym odcinku króluje absurdalny humor, co z jednej strony bardzo mi odpowiada, ale z drugiej niektóre momenty wydały mi się być odrobinę żenujące. Generalnie mamy kolejne dowody na to, że cała wampirza hipnoza nie za bardzo działa i pełno żartów z seksu. Jak nazwa odcinka wskazuje, pojawiają się tutaj wilkołaki, które traktowane są przez Nandora i spółkę jak szkodniki. Wszystko zaczyna się od tego, że jeden z nich załatwił się w ogródku Laszlo. Mamy starcie wampirów z wilkołakami, które tylko potwierdza to, że cały budżet na charakteryzację poszedł na barona w pierwszym epizodzie.Dużo bardziej podobał mi się drugi wątek tego odcinka, w którym Collin Robinson poznaje drugiego wampira energetycznego. Eve na początku jest jego rywalem, a sceny, w których walczą to złoto. W tym odcinku zaczęłam doceniać postaci wampirów energetycznych, bo serial przedstawia je w bardzo ciekawy i jednocześnie zabawny sposób. Relację Collina i Eve można opisać jednym zdaniem - kto się czubi, ten się lubi.
Źródło: TV Time |
Odcinek 4: Manhattan Night Club
Dowiadujemy się co nieco o tym, jak przemiana w wampira działa w tym uniwersum. Musisz umrzeć, mucha musi przejść po twoim otwartym oku i koniecznie musi przyjechać o ciebie karetka. Wtedy można zamienić się w wampira.Generalnie wracamy do podbijania świata i w tym celu cała grupa wybiera się na spotkanie z Simonem przebiegłym, dawnym znajomym, który teraz prowadzi klub nocny na Mahnattanie. Jest to miejsce, w którym należy nosić peleryny, więc Collin Robinson decyduje się ubrać plastikowy płaszcz przeciwdeszczowy. I to jest najlepszy moment całego odcinka. Oprócz tego tak naprawdę niewiele się dzieje.
Ach, był jeszcze uroczy moment między Guillermo i Nandorem. Prawie uroniłam łezkę!
Źródło: TV Time |
Odcinek 5: Animal Control
Najlepszy epizod do tej pory, naprawdę. Humor nadal jest absurdalny, ale kilka razy zaśmiałam się na głos, co jest naprawdę niespotykane przy oglądaniu jakiegokolwiek serialu. Na początku wracamy do romansu Nadji i Gregora (Jeffa, konia, sprzątaczki, sprzedawcy przynęt na ryby). Para wybiera się na randkę, która bardzo szybko nudzi się Nadji, więc postanawia ona przypomnieć Gregorowi jego poprzednie wcielenia. Nie kończy się to za dobrze, bo niczemu nie winny Jeff zostaje aresztowany przez policję.Zaczynamy się już przyzwyczajać do tego, że odcinki mają po dwa główne wątki i tutaj drugim z nich jest zabranie Laszlo do schroniska dla zwierząt. Zostaje on złapany, kiedy jest w postaci nietoperza i zamknięty w klatce. Nandor i Collin próbują go uratować, ale oczywiście coś musi pójść nie tak. Przy pierwszej próbie, wypuszczają nie tego nietoperza. Nie poddają się jednak i Nandor postanawia zamienić się w psa (najwidoczniej wampiry tutaj potrafią to zrobić) i w ten sposób dostać się do schroniska. Niestety sam kończy w klatce.
Pojawia się też motyw tego, że wampir nie może nigdzie wejść bez zaproszenia, dlatego krwiopijcy stoją w drzwiach i czekają aż ktoś udzieli im pozwolenia na wejście. Bardzo mnie to zaskoczyło i wydaje mi się, że ten motyw znacznie podnosi moją ocenę tego odcinka.
Źródło: TV Time |
Odcinek 6: Baron's Night Out
Zaczynam zauważać pewien porządek - co drugi odcinek wracamy do postaci barona i wątku podbijania świata. Tak też jest tutaj. Baron w końcu budzi się ze swojej drzemki i namawia resztę wampirów na wyjście na miasto. Szybko okazuje się, że jest problem z jego ubiorem, więc Collin oferuje mu swój strój. Baron teraz chodzi w sztruksach i czapce z daszkiem, co dziwnie przypomina mi film na kanale Shane'a Dawsona, w którym ubiera Jeffree Stara w ciuchy z Targetu.
Cały odcinek to w zasadzie jedna wielka impreza. Wampiry chodzą od lokalu do lokalu i piją krew pijanych ludzi, co sprawia, że teraz oni sami są pod wpływem. Muszę tutaj po raz kolejny docenić pomysłowość twórców serialu. W końcu okazuje się, że baron to żaden baron i wszyscy zaczynają się dobrze bawić.
Plot twist i duży spojler: baron umiera!
Odcinek 7: The Trial
Można było się spodziewać, że bohaterowie poniosą jakieś konsekwencje za śmierć barona i faktycznie tak się dzieje. Swoją drogą, chyba o tym nie napisałam wcześniej, ale zasadniczo to biedny Guillermo go zabił otwierając drzwi i pozwalając, by światło słoneczne dostało się do domu. To dosyć istotna informacja, bo kiedy wampiry zjawiają się "w sądzie", Guillermo decyduje się przyznać do winy. Niestety rada wampirów nie za bardzo chce w to uwierzyć i tak czy siak skazuje Nandora, Nadję i Laszlo na śmierć. Na szczęście Collin Robinson i Guillermo ich ratują.
W odcinku wbrew pozorom nie dzieje się za wiele, co wcale mnie nie dziwi, bo zgadzałoby się to z patternem, który odkryłam w międzyczasie. Mamy odcinek, w którym jest większa akcja związana z tym całym przejmowaniem władzy nad światem, a potem taki, w którym dzieje się niewiele, albo coś, co zupełnie nie wiąże się z główną fabułą.
Sporym zaskoczeniem dla mnie był widok złej królowej z "Opowieści z Narnii" i tego śmiesznego wujka z "Małych agentów" w radzie wampirów.
Źródło: TV Time |
Odcinek 8: Citizenship
Mamy pokaz uroku Nandora, który stwierdza, że nie jest obywatelem żadnego kraju, przez co wszędzie czuje się obco. Postanawia postarać się o obywatelstwo Stanów Zjednoczonych, niestety bez skutku.
Jednak znacznie ciekawszym wątkiem jest ten, którym zdążyłam już zupełnie zapomnieć. Kilka odcinków temu Nadja zmieniła Jennę (tak, w końcu zapamiętałam jej imię) w wampira, a w tym epizodzie uczy ją jak zabijać.
Poza tym, z każdym odcinkiem coraz bardziej szkoda mi Guillermo, ale chociaż jego sceny z Nandorem są przeurocze.
Źródło: TV Time |
Odcinek 9: The Orgy
Epizod, który przypomina nam o tym, że wampiry są niewyżyte seksualnie i nie wiem sama czy mi to odpowiada. Krwiopijcy organizują doroczną orgię, na której muszą pojawić się dziewice, które będą mogli zabić (pamiętamy ten motyw z początku serialu). Nandor spotyka przyjaciela Guillermo, który jest prawiczkiem i zaprasza go na orgię. Niestety impreza okazuje się być strasznym niewypałem, bo Jeremy trafi cnotę i nie jest już takim kuszącym kąskiem dla zebranych wampirów. I cóż, to chyba z tą sceną mam problem. Czułam zalewającą mnie falę zażenowania, które nie chciało mnie opuścić do końca odcinka.
Wydaje mi się, że ten epizod był najgorszym, jaki twórcy pokazali nam do tej pory. Ale cóż, nie będę narzekać, tylko zabieram się za oglądanie ostatniego odcinka w sezonie.
W związku z moją niechęcią do tego odcinka, nie będzie śmiesznych wycinków.
Odcinek 10: Ancestry
W porządku, więc wiemy, że możemy spodziewać się drugiego sezonu. Ostatni odcinek w zasadzie niczego nie zakończył.
Nandor odnajduje swoją pra- (x30) wnuczkę, która umiera dosłownie po kilku sekundach ich spotkania, a Gregor, znany też jako Jeff, kończy z odciętą głową. Pewne wątki zostają ucięte, ale jestem przekonana, że czekamy na drugi sezon.
Źrodło: TV Time |
Słowem podsumowania
Skończyłam serial w dwa dni, chociaż spokojnie było to do zrobienia za jednym zamachem. Poza małą wtopą z dziewiątym odcinkiem, oceniam go bardzo wysoko. Odpowiadał mi humor i forma przedstawienia, która bardzo przypominała "The Office". Postaci mają dużo charakteru i bardzo łatwo jest się do nich przywiązać. Aktorzy z resztą też zostali bardzo dobrze dobrani. Muszę też zwrócić szczególną uwagę na czołówkę i wszystkie graficzne przerywniki, które są fantastycznie zrobione.
Co tu dużo mówić, polecam serdecznie każdemu, kto lubi głupi humor w połączeniu z nietypowymi wampirami.
A jeśli chcesz mnie dalej czytać, sprawdź te wpisy:
Komentarze
Prześlij komentarz